"Opowieść grozy, której długo nie zapomnisz"
- DreadCentral.com
"Horror w stylu Innych i Zemsty po latach"
- e-Film Critic
"Niesamowicie imponujący wizualnie"
- Variety
"Wyciszona groza, która zwali was z nóg!"
- The Video Graveyard
Młode małżeństwo adoptuje sympatycznego chłopca. Gdy jednak kobieta zachodzi w ciążę, chłopiec niespodziewanie znika. Od tej chwili w domu małżeństwa zaczynają dziać się coraz bardziej tajemnicze rzeczy - m.in. odżywa i zakwita dawno martwe drzewo akacji. Wkrótce domowników zaczynają prześladować coraz straszniejsze koszmary...
"Akacja - korzenie wszelkiego zła" to oryginalny, przepięknie sfilmowany i niezwykle poruszający horror w reżyserii Ki-Hyung Parka, twórcy słynnej koreańskiej opowieści grozy "Whispering Corridors".
Bartłomiej Paszylk o filmie:
Twórcy filmowi niejednokrotnie wykorzystywali temat narodzin dziecka aby przyrządzić dobre, niepokojące horrory. Począwszy od subtelnego "Dziecka Rosemary" (1968), przez bardziej zwariowane "A jednak żyje" (1974) i wstrząsające "Potomstwo" (1979), aż po ekstremalnie groteskowy "Basket Case 3" (1992), zapoznawaliśmy się z przeróżnymi sposobami przedstawiania lęków wiążących się z przyjściem dziecka na świat. Tymczasem Ki-Hyung Park zamiast skupiać się na tematyce narodzin postanowił poszukać grozy w opowieści o adopcji dziecka. I znalazł jej tam całkiem sporo.
Początkowo film Ki-Hyung Parka straszy bardzo delikatnie, wykorzystując przede wszystkim tajemniczość małego bohatera i nadając fabule mroczniejszy odcień za pomocą pojedynczych ujęć (zazwyczaj zbliżeń twarzy chłopca lub najazdów kamery na ponurą ogrodową akację). Z biegiem czasu pojawia się coraz więcej elementów charakterystycznych dla kina grozy z Azji - skrywana tajemnica, przemoc w rodzinie, postać demonicznej dziewczynki, itd. - a w ostatnich minutach jesteśmy świadkami potężnego wybuchu tłumionych emocji, niespodziewanej przemocy i horroru, który zagnieżdża się głęboko pod skórą. W tych finałowych fragmentach imponuje również oprawa dźwiękowa, odpowiednio opętańcza, pulsująca od emocji. Po seansie trudno wyrzucić "Akację" z głowy. Szczególnie skutecznie będą was prześladować sceny koszmarnych wizji rozgrywające się w szpitalu (sprawiające wrażenie zainspirowanych twórczością Lyncha czy Cronenberga), oraz kilka obrazków z samego finału - pięknych, smutnych i przerażających jednocześnie.
żródło: http://kino.idg.pl
dodała: Eunice