Akcja filmu jest ciągiem dalszym "Godzilla, King Of The Monsters" . W czasie jego trwania nie pada ani razu słowo Godzilla. Bliźniaczo podobny stwór określany jest jako GIGANTES. Nikt jednak nie zrobi w konia fanów Godzilli. Wszyscy wiedzą, że to zmartwychwstał ich ulubieniec. Tym razem pojawia się on w towarzystwie Anguirusa (Angorosaurus), który jak czas pokaże w przyszłości jeszcze nie raz będzie bawić nas swoim towarzystwem. Potwory zagrażają Osace. Jak wiemy, tajemnica śmiercionośnego wynalazku, który zabił Godzillę przepadła, tak więc przyszłość rysuje się w czarnych barwach. Szczęściem w nieszczęściu jest to, że potwory oprócz demolowania wszystkiego walczą także ze sobą. Anguirus ginie, a Gigantes (Godzilla) zostaje w końcu zwabiony na lodową wyspę gdzie dywanowy atak lotniczy grzebie go w zwałach lodu.
Film ten pozostał w cieniu "Godzilla, King Of The Monsters". Do Polski nie dotarł, a rok później przyćmiony został obrazem "Rodan - The Flying Monster". Godzilla na ponowne wskrzeszenie czekać musiał do roku 1962.
W niektórych źródłach film ten można spotkać pod tytułem "Gigantis, The Fire Monster". Pierwotnie pod tym tytułem wyświetlany był w Stanach Zjednoczonych. Historia jest jeszcze bardziej zawiła. W początkowych założeniach obraz miał nazywać się "The Volcano Monsters", i miała to być koprodukcja japońsko - amerykańska. Sceny trickowe planowano nakręcić w USA i uzupełnić angielskimi dialogami. W rezultacie plan został zaniechany. Trudno spekulować czy byłby to sukces komercyjny ale myślę, że przedwczesna amerykanizacja Godzilli nie wyszłaby mu na dobre...
żródło: http://www.godzilla.stopklatka.pl
dodał: Tomi Fu