Tan Tung, młody awanturnik, bez grosza przy duszy popada w kłopoty w Hong Kongu i zostaje wysłany przez swojego dziadka do Chinatown w San Francisco. Dołączając do strony próbującej kontrolować Chinatown, Tan staje się zamożnym i wpływowym człowiekiem, aż do momentu, w którym jego próby reform przestępczości zorganizowanej w mieście narażają go na konflikt z przełożonymi.
"Five Element Ninjas" jest uważany za jeden z najbardziej owianych złą sławą filmów Chang Cheh'a, przez swoje liberalne podeście do okrutnego rozlewu krwi i pomysłowej przemocy. Film zasłużył sobie na status kultowego jako przesadny i mocno tandetny, co praktycznie daje gwarancje, że widzowie albo pokochają go, albo znienawidzą.
Aktualnie panująca chińska szkoła walk zostaje wyzwana przez konkurującą grupę. Gdy konkurencji zostają pokonani, ich przywódca angażuje japońskiego mistrza sztuk walki. Ten gość także zostaje pokonany przez obrońców w białych strojach, co ściąga na nich gniew Japończyka. Obmyślają oni wtedy plan, aby złapać Chińczyka, używając Ninja Pięciu Elementów. Ci trudno wykrywalni wojownicy oczekują swoich przeciwników w rozmaitych miejscach. Każda grupa ninja reprezentuje różne elementy, włączając w to złoto, drzewo, ogień, wodę i ziemię i używa taktyki włączając każdy element. Nieprzygotowani na taką strategię, wszyscy uczniowie szkoły wysłani w różne strony zostają zabici. Do obrony szkoły zostaje tylko Lo Meng i kilku jego ocalałych studentów. Następnie Japończyk wysyła kobietę, by przeniknęła do szkoły. Początkowo jest ona traktowana podejrzliwie, ale w końcu zaskarbia sobie zaufanie uczniów, co okazuje się fatalnym błędem. Po tym, jak szkoła zostaje zniszczona przez ninja, tylko Ricky Cheng'owi udaje się uciec. Dołącza on do starego mistrza, który uczy go sztuki ninjitsu. Do Chenga dołącza dwóch innych uczniów mistrza i wspólnie pokonują oni każdą z poszczególnych grup ninja, a na koniec rozprawiają się z ich przywódcą, granym przez Michaela Chan`a.
Fabuła nie brzmi zbyt interesująco, za to sposób filmowania Chen już tak. W filmie występuje wszystko to, co fani kochają w filmach Cheh`a, np. krzykliwe stroje, okrutne bronie, i krańcowa przemoc. Tym, co decyduje o atrakcyjności filmu są sami Ninja Pięciu Elementów. Nie mają oni reprezentować prawdziwych technik ninjitsu, raczej pomysłowe serie styli, które są po prostu rozkoszą dla oczu. Moim prywatnym faworytem są ninja elementu drewna. Jeden z nich jest przebrany za drzewo, i kiedy jego ofiara zbliża się, zostaje otoczona przez gałęzie z przyczepionymi paskudnymi przedmiotami. Pewnie, że jest to banalne i nierealne, ale także daje mnóstwo zabawy. Można zobaczyć kilka dziwnych i pięknych broni, włączając w to gigantyczne piły tarczowe i złote kapelusze, które kręcąc się wypluwają śmiertelne ostrza. Oczekujcie, że zobaczycie odrąbane kończyny i krew tryskającą w każdym kierunku. Na szczęście, wszystko to nie wygląda realnie.
Niestety, w filmie brakuje najlepszych gwiazd z wielu filmów Cheh`a. Lo Meng gra w drugoplanowej roli, ale film cierpi na brak przyjacielskiej atmosfery, która występuje w podobnie okrutnych filmach takich jak "Kid With The Golden Arm" i "Ten Tigers From Kwangtung". Ogólnie mówiąc, film nie jest taki świetny. Zalety produkcji są mniejsze niż w wielu innych filmach Cheh'a. Dodatkowo fabuła to kpina. Po co, do groma banda ninja w Chinach po prostu siedzi sobie w różnych miejscach i czeka na konkretną grupę idiotów, aby wpadli nieudolnie w ich łapy. Oczywiście, w przeciwieństwie do innych współczesnych filmów, jak np. "Shaolin Temple" Jeta Li, który wyszedł w tym samym roku, ten film nie ma żadnego historycznego znaczenia i jest czystą fantazją.
żródło: http://www.kungfucinema.com
dodała: Justa